Kryminały zawsze cieszyły się ogromnym zainteresowaniem na rynku czytelniczym. Ogromną popularność zdobyły powieści Agaty Christie i Artura Conan-Doyla. To już obecnie klasyka. W literaturze PRL-owskiej kryminał był znany i popularny. Niezwykłą estymą cieszyła się na przykład „Seria z jamnikiem”. Pod pseudonimem pisało wielu znanych pisarzy. Warto wiedzieć, że tego typu twórczością parał się Stefan Kisielewski czy tłumacz utworów Szekspira Maciej Słomczyński. Ten ostatni napisał serię kryminałów, których bohater jest wzorowany na amerykańskich detektywach. Słomczyński wydawał pod pseudonimem Joe Alex. Niekwestionowaną królową kryminału polskiego była Joanna Chmielewska tworząca kryminały z konieczną nutką uśmiechu. Współczesny czytelnik poszukuje jednak zupełnie innego kryminału. Na szczęście możemy nie tylko czytać znakomite kryminały skandynawskie, ale cieszyć się z polskiej literatury kryminalnej.

Na pewno boom na krajową literaturę kryminalną o współczesnym charakterze otworzył Marek Krajewski. Większość jego kryminałów rozgrywa się w przedwojennym Wrocławiu. I bynajmniej nie jest to Wrocław wymyślony. Jeśli weźmiemy do ręki przedwojenne plany miasta to idealnie zgadzają się one z topografią w kryminałach Krajewskiego. To zdecydowanie dodaje określonego smaczku powieściom. Wybór miasta nie był bynajmniej przypadkowy. Autor był wykładowcą filologii klasycznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Bohaterem pierwszego cyklu jego książek jest Eberhard Mock, komisarz Prezydium Policji we Wrocławiu. Jest to postać dość mroczna. Miał dwie żony, ale to nie przeszkadzało mu korzystać z usług prostytutek, które zresztą go uwielbiały. Inteligentny i obyty, znawca kultury klasycznej potrafi jednocześnie zanurzać się w najbardziej mroczne rejony swojego miasta, by ścigać przestępców. Cykl Krajewskiego o komisarzu Mocku składa się z sześciu tomów. Kolejno śledzimy losy komisarza w przedwojennym Wrocławiu, potem w okresie wojny, kiedy pracował w wywiadzie i na koniec spotykamy się z nim po wojnie. Kryminały są znakomicie napisane, soczyste, z galerią niekonwencjonalnych postaci i zawsze zagadką pogmatwaną i skomplikowaną. Kolejnym mistrzem na mapie kryminalnej literatury polskiej jest Zygmunt Miłoszewski. Swoją karierę zaczynał od pisania relacji z sal sądowych. To tam prawdopodobnie narodziła się myśl o napisaniu powieści kryminalnej. Najpierw było jednak opowiadanie „Historia portfela”, w której można doszukać się zalążku ogromnego talentu autora. Prawdziwym hitem czytelniczym była powieść „Uwikłanie”, w której po raz pierwszy pojawia się postać prokuratora Teodora Szackiego. Terenem działań Szackiego w pierwszej powieści jest Warszawa. W kolejnej „Ziarno prawdy” przenosimy się do Sandomierza. W przypadku książek Miłoszewskiego intryga kryminalna zawsze jest pretekstem do opowiedzenia o innych ważnych sprawach. W „Ziarnie…” tematem naczelnym są skomplikowane stosunki polsko-żydowskie. Kryminały Miłoszewskiego są nie tylko entuzjastycznie przyjmowane przez czytelników i tłumaczone, ale też ekranizowane.